Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Pomiń baner

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Co znaczy wolność i otwartość badania? Wolność akademicka i ekspresja polityczna

Przemówienie Judith Butler na temat wolności akademickiej na Światowym Kongresie Scholars At Risk. Kongres odbył się w dniach 23-26 kwietnia 2018 roku w Berlinie pod hasłem "Uniwersytet i przyszłość demokracji" jako wspólne przedsięwzięcie Scholars at Risk, Fundacji Alexandra von Humboldta i Freie Universität Berlin. Przetłumaczyła Agnieszka Matyja

Cieszę się, że mogę być tutaj dzisiaj, żeby przemawiać na konferencji Scholars at Risk razem z wieloma ludźmi, którzy poświęcili się na rzecz rozwoju sieci wsparcia dla badaczy, którzy są poddawani cenzurze, więzieniu oraz banicji, którzy utracili swoje stanowisko oraz obawiają się, czy kiedykolwiek jeszcze znajdą instytucjonalne wsparcie pozwalające na kontynuację swoich badań i nauczania. Dla wielu nie dotyczy to wyłącznie pozbawienia stanowiska na podstawie poglądów politycznych lub na podstawie domniemanych, lub przypisanych poglądów politycznych oraz powiązań, których nie nawiązali, ale jest to również dla nich kwestia utraty swojego powołania. Pozycja akademicka może być utracona z wielu powodów oraz czasami można znaleźć inną, ale dla tych, którzy są zmuszeni opuścić swój kraj oraz stanowisko pracy, wiąże się to z utratą przynależności do wspólnoty oraz powołania wypracowywanego przez lata. 

Powołanie to zgromadzona historia wieloletnich badań, ich kierunek, zaangażowanie: badacz/ka myśli i analizuje w określony sposób, poświęca się danej formie dociekań oraz społeczności interlokutorów i współpracowników. Stanowisko na wydziale umożliwia realizację powołania; zapewnia warunki infrastrukturalne niezbędne do pisania, nauczania, oraz badań; daje pensję potrzebną do swobodnego poświęcenia się pracy w swojej dziedzinie. Badacze na emigracji tracą również możliwość pracy w swoim języku lub w swoim kraju; tracą moc i wolność podążania za swoją pasją, oddaniem, naukową trajektorią swojego życia. 

Kariera naukowa może zostać zniszczona przez uniwersytety lub rządy na podstawie rzekomego posądzenia, że treść pracy, prawdziwa czy wyimaginowana, jest określana jako zagrożenie dla obecnych władz. Może był to sylabus na zajęcia lub polecony temat dysertacji, który niósł za sobą gniew państwa; może wynikło to ze stanowiska politycznego, które badacz/ka zajęła na uczelni lub poza nią – działalność związkowa, demilitaryzacja, sprzeciw wobec nacjonalizmu. Te stanowiska polityczne są zniekształcone przez cenzurę oraz przez tych, którzy mają moc zniszczenia kariery lub wydalenia obywatela; te stanowiska są wyolbrzymianą, demonizowaną i sensacyjną wersją politycznego stanowiska, które może zajmować badacz/ka. Na przykład, wzywanie do demokracji jest interpretowane jako podżeganie; wzywanie do pokoju przeradza się w przymierze z terroryzmem;  wzywanie do wolności jest odebrane jako nawoływanie do przemocy. Jak wiemy, rzeczywiste poglądy polityczne, za które karze się badaczy, mogą być skierowane na rząd lub jego politykę, o uniwersytetach i ich nieuczciwych praktykach, ich sposobach wyzysku, lub ich użyciu służb bezpieczeństwa w celu stłumienia otwartych dociekań i dyskusji publicznej, żeby prowadzić nadzór, ich powiązaniach z interesami państwowymi lub korporacyjnymi, co prowadzi do nadzoru nad wydziałem. Oraz wiemy, że może to być uczelnia, która cenzuruje oraz odwołuje kadrę, lub władze regionalne, lub państwo, lub współudział tych organów władzy. 

Ma to znaczenie, czy mówimy o wolności akademickiej, czy o wolności słowa – przejdę do tego za moment. Kary za obydwa, jednakże mogą przyjąć kilka form: nieustanne nękanie, groźby przemocy lub rzeczywista przemoc, umieszczenie na czarnej liście, nadzór, otwarta bądź ukryta cenzura publikacji, wewnętrzne przesłuchania lub procesy publiczne bez zachowania należytych procedur, otwarte groźby, zwolnienie i wydalenie z uczelni, z kraju, lub z obojga. Dla badaczy narażonych na ryzyko, jest to, tak, wydziałowe lub badawcze stanowisko, które zostało zniszczone, ale również i powołanie, forma życia, która jest zagrożona rozwiązaniem, jej istnienie fizyczne, czas i miejsce, w którym to życie kwitło, kraj i język, w którym badacz/ka podejmowała swoją pracę, współpraca, której rozwinięcie zajmuje lata. Wystarczy tylko pomyśleć o dwóch dekadach prawnych prześladowań przeciwko Pinar Selek, która była winiona nie tylko za nauczanie i udzielanie porad na temat kwestii kurdyjskiej w Turcji, ale błędnie kojarzona z eksplozją na bazarze bez jakiegokolwiek empirycznego poparcia tezy, że eksplozja spowodowana była bombą, ale również bez żadnego empirycznego dowodu powiązania Selek ze zdarzeniem. Dowody są fabrykowane lub wypaczone, lub tematy akademickie są uważane za tak podburzające, że życie badacza/czki jest zagrożone. Grożono śmiercią przynajmniej trzem członkom wydziału gender studies na Universidade Federal da Bahia, za pracę na temat gender, a szczególnie na temat podziału obowiązków ze względu na płeć w miejscu pracy – rzeczywiście, tak zwana ‘’ideologia gender’’ coraz częściej staje się celem bezwzględnych ataków ze strony prawicowej opozycji chrześcijańskiej. Lub weźmy pod uwagę Mohameda Habibi w Iranie, którego poparcie dla związków zawodowych nauczycieli skutkowało więzieniem. Jesteśmy tutaj zebrani, żeby potwierdzić nasze przywiązanie do tych osób, które cierpią na wszystkie te sposoby. 

Zastanówmy się na moment nad różnicą pomiędzy wolnością akademicką a prawem do wyrażania przekonań politycznych. Każde z tych praw, do wolności akademickiej oraz pozauniwersyteckiego wyrażania poglądów politycznych, wymaga struktur instytucjonalnych oraz wsparcia uczelni, oraz wymagają one zaangażowania uczelni we wsparcie tych wolności. Rzeczywiście, zadanie uniwersytetu jest podważane, kiedy obie te wolności są zagrożone. I chociaż rozważymy każdy przypadek badacza/czki narażonej na ryzyko odrębnie, są one powiązane ze sobą większym problemem, a mianowicie tym, że uczelniom albo nie udało się ochronić, albo straciły one moc ochrony tych dwóch wolności. Aby sprawować tę władzę, ten obowiązek, instytucja musi odpierać formy zewnętrznej interwencji, które będą dążyć albo do kontroli myśli akademickiej, albo do kar za aktywność pozauniwersytecką. 

Dzisiaj, będę utrzymywać, że te dwie odmienne i zazębione wolności nie tylko są kluczowymi zadaniami uniwersytetu, ale też, że uczelnia traci swoją integralność, kiedy zewnętrzne ataki na te wolności okazują się skuteczne. Jesteśmy tutaj po części, żeby poznać krzywdę w teraźniejszości i przyszłości, oraz żeby rozważyć, jak najlepiej zorganizować się przeciwko zniszczeniu wolności, które uderzają w samo serce uniwersytetu. Pamiętajmy o International Association of Universities, który utrzymuje, że głównym obowiązkiem uniwersyteckim jest ochrona wolności akademickiej oraz ochrona i promowanie tych form analizy, jakkolwiek agnostycznych, które pozwoliłyby na odkrywanie wiedzy o zmiennym i niestałym świecie. Dodajmy do tego drugą zasadę, a mianowicie, że badacze/czki nie powinni być poddawani cenzurze bądź działaniom odwetowym za głoszenie poglądów politycznych w sferze publicznej. 

Jako pracownicy naukowi dzisiaj możemy tylko bronić wolności akademickiej, pociągając instytucje edukacyjne do odpowiedzialności wobec swoich norm oraz popierając te organizacje, które dążą do ochrony wolności akademickiej w sytuacji, gdy uczelnie nie podtrzymują tych ideałów lub zostały pozbawione mocy, aby je podtrzymać. Instytucje akademickie odpowiedzialne za utrzymanie otwartości myśli krytycznej muszą opierać się interwencji państwa i władz religijnych, inwestorów korporacyjnych oraz instytucji udzielających pomocy, którzy będą ingerować w sprawy uniwersyteckie oraz wyznaczać, które przedmioty i kursy powinny być nauczane oraz cenione, a które nie. Jeżeli i kiedy rząd lub jakakolwiek inna zewnętrzna władza ingeruje w uczelnię, chcąc osiągnąć cel polityczny, aby regulować lub cenzurować jej program nauczania, kierunek, standardy, wówczas niezależny osąd wydziału zostaje podważony, wiedza jest ograniczana i wypaczana przez cenzurę polityczną lub interesy korporacyjne (lub przez porozumienie uczelni z korporacyjnymi, lub państwowymi interesami). Jeżeli ta ingerencja nie zostanie zatrzymana, wolność myślenia staje się karalna. Oraz kiedy i gdzie uniwersytet traci swoją niezależność, żeby podejmować takie decyzje samodzielnie, ponieważ państwo lub inwestor korporacyjny, lub władze religijne decydują w obrębie uczelni na temat tego, która wiedza jest ceniona, a która dewaluowana, która jest bezpieczna, a która niebezpieczna, wówczas autonomia wydziału, aby decydować o programie nauczania, celach badawczych, tematach debat, jest podważona i zniszczona. I kiedy administratorzy sprzymierzają się z tymi władzami zewnętrznymi, które dążą do podważenia niezależności osądu wydziału, uczestniczą oni w unicestwieniu swoich własnych instytucji, pozwalając presji politycznej na ograniczenie wolności koniecznej do swobody wypowiedzi, wolności przekonań samej w sobie, dlatego, że ograniczają otwartość myśli, która definiuje ten bardzo specyficzny typ wolności nazywany ‘’akademickim’’ oraz wycofują wymagane wsparcie infrastrukturalne. Ponadto, wolność akademicka zakłada oraz krzewi podważające się poglądy intelektualne, ponieważ tylko poprzez otwartą oraz zaangażowaną polemikę myślenie staje się bardziej zniuansowane, bardziej zakorzenione, bardziej przekonujące, oraz nawet ściślej sprzymierzone z poszukiwaniem prawdy. Zatem, kiedy ta kluczowa polemika poglądów jest poskramiana, wstrzymuje to, z kolei,  potencjał myśli krytycznej, który uczelnia jest zobligowana podtrzymywać.  

Wolność Akademicka oraz Wolność Słowa nie są tym samym. 

Działalność zawodowa odnosząca się do stanowiska pracownika naukowego powinna być chroniona wolnością akademicką. Wypowiedzi pozauniwersyteckie, które każdy z nas wygłasza o świecie, który zamieszkujemy, instytucjach, w których pracujemy, lub jakiejkolwiek sprawie publicznej powinny być chronione przez wolność słowa – nie oznacza to, że wolność akademicka pozwala na każdego rodzaju wyrażenia na sali lekcyjnej, również nie znaczy to, że wszystkie wypowiedzi nacechowane politycznie są jednakowo chronione jako prawne wypowiedzi polityczne. I nadal, jakkolwiek wewnętrznie skomplikowane są te prawa, oraz niezależnie jak otwarta jest debata o ich ograniczeniach i znaczeniach, stanowią one zasady, które muszą być obronione – w rzeczywistości otwarta debata o ich znaczeniach i ograniczeniach powinna być jednym ze sposobów, w który zarówno uchwalamy, jak i bronimy tych zasad, ponieważ otwarta polemika poglądów jest dokładnie jednym z jej celów. Punktem centralnym naszych obaw, niemniej jednak są te formy ekspresji, które są uważane za tak zagrażające obecnej władzy, że skutkują formami zatrzymania, groźby, rozwiązania stosunku pracy, oraz przymusowym wygnaniem, aby powstrzymać ich wyrażanie. Lub, być może powinniśmy pomyśleć o tym w ten sposób: pogląd jest publicznie ukarany poprzez rozwiązanie umowy lub wydalenie z kraju dokładnie w celu wzbudzenia atmosfery niepokoju i terroru w sercach tych, którzy mogą rozważać przyjęcie publicznego i krytycznego stanowiska wobec tej samej władzy. Pomimo iż figura ‘’ściany’’ dzieli wolność akademicką od wyrażania opinii politycznych, jest to porowata ściana z oknami i drzwiami; światło zewnętrzne rzuca cień do wewnątrz; i intensywność pracy w tych ścianach często na zewnątrz wylewa się na korytarze i ulice. Jest to tak naprawdę, jeden sposób na definicję dobrego seminarium akademickiego. 

Rozważenie obojga z tych dwóch wolności rozświetla globalne zobowiązania uczelni w teraźniejszości, aby sprzeciwiać się cenzurze, kryminalizacji wiedzy, oraz unicestwieniu życia zawodowego tych, którzy są przedmiotem ataków ze względu na ich prawdziwe lub wyobrażone opinie. Uniwersytety mają zobowiązania w stosunku do wielu odbiorców; nie tylko w stosunku do ich lokalnej, regionalnej oraz narodowej społeczności, ale również do szerszej wspólnoty globalnej, i nie dzieje się to częściowo z powodu tego, że badania teraz opierają się na globalnej wymianie, tłumaczeniu i międzynarodowych publikacjach. Przestrzeganie międzynarodowych standardów wolności akademickiej powinno stać się normą tak, aby erozja lub zniszczenie tej reguły pozostało zobowiązaniem globalnym. Rzeczywiście, tylko ekspansywna i czujna solidarność globalna pomiędzy instytucjami edukacji wyższej może oświetlić i obronić te dwie zazębione wolności, sprzeciwić się prześladowaniu badaczy oraz dążyć do zatamowania fali rosnącego antyintelektualizmu i cenzury, otwartej i bezwstydnej pogardy dla otwartej myśli, która domaga się opowiedzenia historii zniewolonych, o których rząd wolałby, aby nikt się nie dowiedział. Domagając się wolności przekonań w warunkach ich ograniczenia, wspieramy tych, którzy kwestionowaliby prawomocność niesprawiedliwych form politycznych – łącznie ze strukturą polityczną samej uczelni, kiedy oferuje swój los interesom korporacyjnym lub władzom państwowym – tych, którzy poszukują form wiedzy, które kwestionują ustalone przekonania popierające rasizm, mizoginię, wyzysk pracowników, tych, którzy myślą krytycznie o władzy i przemocy, którzy walczą o związkowy charakter pracy akademickiej, o krytyczną myśl, która odmawia ratyfikacji ideologii państwowych. 

Wolność akademicka jest prawem, mocą, w obrębie uczelni, i tylko do tego stopnia, kiedy jest sprawowana i gwarantowana w granicach swoich form instytucjonalnych. To prawo nie należy ściśle do jednostki – nie jest to wolność osobista – ale powstaje ono z porozumienia pomiędzy instytucją a członkiem wydziału; musi być ono rygorystycznie chronione przed ingerencją władz zewnętrznych. Wprawdzie, jest to porozumienie pomiędzy pracownikiem naukowym, uczelnią, a państwem, ponieważ państwo musi zaakceptować wolność akademicką instytucji oraz wyrazić zgodę na powstrzymanie się od ingerencji w sprawy, w których tylko osoby mianowane w obrębie uniwersytetu mają głos decyzyjny. Skoro, jednakże badacze są także obywatelami – lub członkami społeczeństwa – ze swoimi własnymi obawami na temat życia publicznego, mają prawo do opinii pozauniwersyteckiej, wypowiedzi, która ma miejsce poza murami uczelni, publicznego przemówienia, które wyraża poglądy polityczne na dowolną liczbę kwestii politycznych, w tym działań i polityki państw, działań i polityki uczelni. Jeżeli i kiedy wystąpienie publiczne jest krytyczne wobec państwa – i ta krytyka może rozciągać się od dotyczącej konkretnej polityki państwa do legalności samego państwa – zatem co gwarantuje, chroni, umożliwia taką wypowiedź? 

Wolność akademicka obejmuje postanowienie, że pracownicy naukowi są uprawnieni, jak wszyscy obywatele, do uczestnictwa w ekspresji politycznej w domenie publicznej. W przypadku, gdy pozauniwersytecka wypowiedź przyjmuje formę politycznego sprzeciwu wobec reżimów autorytarnych, uczelnia jest zobowiązana nie pozwolić państwu na naruszenie uniwersyteckich drzwi. Opór uczelni w stosunku do ingerencji politycznej wykazuje relację pomiędzy wolnością akademicką a ideą uczelni jako azylu, gdzie policja nie jest mile widziana. Jak wiemy, azyl jest zanikającym ideałem w nowym państwie bezpieczeństwa, ale warty jest reanimacji nie tylko dla badaczy narażonych na ryzyko, ale również dla niezarejestrowanych oraz tych, którzy angażują się w polityczny sprzeciw – innymi słowy, wszystkich tych, którzy mają powody do obawy ze strony państwa ze względu na ich niepewne stanowisko w dzisiejszych czasach. 

To prowadzi nas do sprzeciwu politycznego. Zasadniczo, państwo musi pozwolić na wyrażanie odmiennych poglądów, nawet kiedy te poglądy krytykują politykę lub legalność samego państwa. A jednak wiemy, że wiele państw zaprzestaje podtrzymywania konsekwentnie tej reguły, zbyt szybko identyfikując publiczną krytykę państwa ze zdradą lub groźbą naruszenia bezpieczeństwa. [Idealnie, rząd powinien zobowiązać się do zasady przejrzystości oraz powitać otwartą kontrolę swoich decyzji i polityki, swoich praw regulujących obywatelstwo oraz migrację, swoich zakorzenionych form dyskryminacji przeciwko rasowym oraz religijnym mniejszościom, być pociągniętym do odpowiedzialności przed swoimi obywatelami]. Otwarta i publiczna krytyka państwa może stać się sprzeciwem politycznym, kiedy jest wyrażana przez obywatela reprezentowanego przez państwo, ale staje się ona innym rodzajem krytyki politycznej, kiedy jest wyrażona przez tych, którzy są pozbawieni obywatelstwa lub innych, którzy mieszkają poza granicami państwa. Praktyka myślenia krytycznego kultywowana w szkolnictwie wyższym często wygląda na podejrzaną dla tych państw, które dążą do osłony przed krytyką publiczną lub otwartą opozycją polityczną. Przeobrażają oni swój lęk w siłę destrukcyjną, a cenzura i odwet są zbyt często konsekwencjami. 

Nie zebralibyśmy się tutaj, gdyby cenzura nie pracowała nad zniszczeniem głosów i karier, nie była efektywna w wywłaszczaniu badaczy/czek oraz wystawianiu ich na niepewne warunki ekonomiczne. Ale mimo wszystko cenzura jako forma władzy obnaża swoją słabość: jest pośrednim dowodem na głęboki lęk władz cenzorujących przed mocą mowy, krytyki, otwartego myślenia, które może zawierać oraz zawiera kwestionowanie usprawiedliwienia działań rządowych, podnosząc kwestię tego, co jest, a co nie jest sprawiedliwe. Można zauważyć, że rządy jawnie autorytarne – które wydają się rosnąć w siłę – pozwalają na otwartą krytykę rządu tylko wtedy, jeżeli są przekonane, że myśl krytyczna nie ma siły politycznej. Cenzura jest zawsze pośrednim wyznaniem strachu. Cenzor demaskuje się jako bojaźliwa istota. Lęka się mowy oraz dąży do opanowania tego, co wyobraża sobie jako siłę mowy innego. Jego lęk nadaje mowie siłę, którą może, ale nie musi mieć.  Strachliwy, dąży do zastraszenia innych. I kiedy cenzorzy przychodzą po seminarium, działalność związkową, poglądy heterodoksyjne, nowe formy nauki, które kwestionują ustalone formy ekonomicznej i społecznej dominacji, wówczas rozumiemy ich znaczenie: oni boją się myśli, boją się mocy politycznej, jaką za sobą niesie myśl w mowie, boją się, że krytyczne myślenie chronione przez wolność akademicką utrzyma pogłębiony sojusz z otwartą polityczną kontestacją władz? Czy mają rację tego się obawiać?  

W pewnym sensie, tak, rządy autorytarne mają podstawy, aby bać się obydwu rodzajów wolności, wolności akademickiej oraz wolności przekonań politycznych. Ponieważ tylko wtedy, gdy państwo jest pozbawione możliwości ingerencji w cenzurę lub nakładania kar na prace akademickie niezależnie od tego, jak reprezentują one państwo, i tylko wtedy, gdy państwo jest pozbawione – lub, idealnie, pozbawia siebie – możliwości działań odwetowych przeciwko tym, którzy korzystają z praw sprzeciwu politycznego, może rozkwitać każda z tych wolności. Więc jeżeli reżim przeciwstawia się wolności, ma wówczas wszelkie powody, aby bać się tych, którzy jej się domagają. 

Chociaż wolność akademicka oraz wolność wyrażania opinii politycznych nie są tożsame, karanie pracowników naukowych za ich prawdziwą lub wyobrażoną siłę polityczną mówi nam coś o roli uczelni w życiu demokratycznym. Tak, uniwersytet wytwarza pomysły, które żyją swoim życiem; wolny obieg tych idei jest częścią politycznej kultury demokratycznej, oraz ochrona tego właśnie obiegu jest obowiązkiem społeczeństw demokratycznych. Być może ustrukturyzowany konflikt, który określa wolność akademicką, sugeruje szerszą koncepcję radzenia sobie z rozwiązywaniem konfliktów w innych dziedzinach. Badacze/czki niezmiennie nie zgadzają się, a ich niezgodność jest zasadnicza dla rozwoju nowych dziedzin oraz nowej wiedzy. Kultywowanie produktywnych form konfliktu jest czymś, do czego dążymy zarówno za uczelnianymi murami, kiedy dociekamy wiedzy, jak i poza nimi, kiedy zajmujemy się promowaniem demokratycznych praktyk debaty oraz kontestacji w sferze publicznej. 

Kiedy tureccy nauczyciele akademiccy, 1128 z nich podpisało petycję o pokój w 2016 roku, dążyli do ożywienia negocjacji dyplomatycznych pomiędzy tureckim rządem a kurdyjskim ruchem politycznym. Opowiadali się za mową, negocjacjami dyplomatycznymi pomiędzy dwiema grupami oraz przeciwstawiali się gwałtownemu konfliktowi. Prosili o demilitaryzację, o dialog, który byłby otwarty, trudny, zorientowany na wypracowanie formy wzajemnego zobowiązania, w którym przemoc przeszłaby do przeszłości. Ale dla reżimu Erdogana wezwanie do pokoju tych pracowników naukowych mogło być tylko zrozumiane jako sojusz z bojownikami kurdyjskimi przedstawianymi jako terroryści. Zostali oskarżeni o szerzenie propagandy, która popiera terroryzm. Nawoływanie do pokoju może być odebrane tylko jako wspieranie przemocy, kiedy mapa polityczna składa się z dwóch agresywnych stanowisk i niczego więcej. Próba wyłamania się z tych ram, aby wyobrazić sobie pokój, została natychmiast ponowne usytuowana w logice wojny. Ponad 69,000 uczniów jest za kratkami; ponad 5,000 nauczycieli akademickich zostało usuniętych z ich miejsc pracy,  15 uczelni zostało zamkniętych. I kiedy palestyńscy i izraelscy badacze nawołują do zakończenia okupacji lub kiedy potwierdzają prawo Palestyny do politycznego samostanowienia, nawet prawo do powrotu, lub nawołują do bojkotu, czy do pokojowego przywrócenia państwa do przymierza z międzynarodowymi normami, dlaczego nie są oni postrzegani jako szukający pokojowego rozwiązana trwającej formy rządów kolonialnych? Zamiast tego, są oskarżani o zdradę oraz dążenie do gwałtownego obalenia państwa. Wydaje się, że dla tych, którzy są na wojnie, lub nie mogą wyjść poza ramy wojny, krytyka wojny może tylko być usłyszana jako okrzyk wojenny. A co z irańskimi badaczami, którzy zostali osadzeni w więzieniu lub wydaleni, oraz wielkim zagrożeniem dla szkolnictwa wyższego, które ma teraz miejsce w Indiach, gdzie poparcie dla praw Dalitów skazuje na więzienie. To, co nazywamy otwartą debatą lub wolnością słowa, staje się wymówką, podstępem, instrumentem dla partii opozycyjnej, żeby zniszczyć despotę. Autorytaryzm jest podsycany desperacką pasją, żeby zgromadzić władzę oraz cenzorować nie tylko wyraźne wyrażenia politycznego sprzeciwu, ale również, żeby nie dopuścić do politycznie opozycyjnej mowy, zanim jeszcze jest okazja na jej wysłuchanie. 

Wolność akademicka polega na publicznych instytucjach demokratycznych oraz demokratycznych formach rządu, które są oddane zasadzie nieinterwencji w sprawie kwestii dotyczących produkcji i rozpowszechnianiu wiedzy. Zatem walka o wolność akademicką przynależy do walki o demokrację. Wolność akademicka przynależy do uczelni, a jednak uczelnie przynależą do ich lokalizacji i polityki. I mury akademickie są, tak, czasami bardziej porowate niż jest to dozwolone przez prawne rozróżnienia. Władza autorytarna obawia się tego, że jakaś myśl będąca przedmiotem otwartej dyskusji na seminarium uniwersyteckim wydobędzie się poza te mury, i mają racje obawiać się obiegu idei, co jest głównie nieprzewidywalne i niekontrolowane. I mają rację obawiać się tych idei, które kwestionują legalność autorytarnych rządów, lub faszyzmu, lub reżimów rasistowskich, ponieważ kiedy wykaże się i podda dyskusji niesprawiedliwy charakter tych reżimów, kiedy podda się życie publiczne tym formom krytyki, ludność identyfikuje i przeciwstawia się niesprawiedliwym rządom i może równie dobrze powstać, aby żądać zakończenia niesprawiedliwości. 

To prowadzi mnie do ostatniego pytania: jakie zobowiązania mają rządy i instytucje względem tych, którzy byli zmuszeni, żeby zaprzestać swojej kariery naukowej, opuścić swoje domy, swoich krewnych i przyjaciół, swój kraj, w obawie przed prześladowaniem bądź aresztem na podstawie ich prawdziwych bądź przypisanych poglądów politycznych. Zadanie to, w części, polega na wzmacnianiu organizacji narodowych poświęconych obronie wolności akademickiej, co obejmuje prawo do wyrażania poglądów politycznych poza murami uczelni, ale również na budowaniu międzynarodowych powiązań, nowych form współpracy, które dzielą dobra, przestrzenie pracy, wspólnotę, i które dają badaczom narażonym na ryzyko nowy sposób wyobrażenia sobie ich przyszłości zawodowej. Powinniśmy utworzyć najszerszą z możliwych sieć solidarności poświęconą prawu do myślenia i mówienia, które jest częścią samej siły wolności. Razem, musimy myśleć dalej o rodzajach pomocy, finansowej, instytucjonalnej, i kulturowej, którą można zaoferować badaczom/czkom, które straciły gwarancję i warunki potrzebne do wolności – zarówno akademickiej, jak i wolności wyrażania poglądów politycznych. Wielojęzyczny i wieloregionalny sojusz, który zapewnia azyl, kiedy uczelnie lub rządy stają się prześladowcze, który wspiera wolność słowa w obliczu jej kryminalizacji. Przeciwko temu prześladowaniu wolnego umysłu, które naraża żywot na skrajną nędzę, musimy znaleźć i stworzyć świadomą i zasadniczą solidarność, taką, która będzie skłonna do upublicznienia swojego osądu na temat tego, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe, taką, która będzie mieć siłę, aby wyzwolić wolność jako zaraźliwy ideał.

Judith Butler, 20 kwietnia, 2018 r.

Zobacz video galerię

Zapis transmisji wideo ze Światowego Kongresu Scholars At Risk 2018